![]() |
Potęga medytacji
Krzysztof Kowalski
Co się dzieje w mózgu człowieka, który o czymś intensywnie myśli? Czy skupienie myśli na danym przedmiocie bądź temacie powoduje fizjologiczne zmiany w mózgu? Zagadnienia te od dziesiątków lat fascynują neurologów, ale dopiero teraz zaczyna się rysować odpowiedź.
|
Medytacja to praktyki mające na celu samodoskonalenie, zalecane szczególnie przez religie wschodu - buddyzm, zen, hinduizm, taoizm. Medytacja nie jest celem, lecz metodą pracy z umysłem. Posługuje się językiem symboli, by umożliwić dostęp do potencjału (uważanego za nieograniczony), jakim dysponuje człowiek. Dzięki utrzymywaniu poglądu uzyskanego w trakcie medytacji działanie ma się stać pozbawione wysiłku i spontaniczne, a rozwój ma być możliwy również podczas intensywnego funkcjonowania w życiu codziennym.
|
Młody francuski neurolog Antoine Lutz, korzystając z najnowocześniejszych technik wizualizacji komputerowej, zdołał zarejestrować fale elektromagnetyczne, które są czymś w rodzaju znaku rozpoznawczego mózgu, gdy znajduje się on w stanie medytacji. Wyniki badań publikuje amerykańskie czasopismo "Proceedings of the National Academy of Science". Postawiony został pierwszy krok na drodze do zrozumienia neurologicznych podstaw ludzkich emocji.
Dalaj Lama wiedział
Jest to temat z gatunku starych jak świat; naukowcy dążyli zawsze do poznania mechanizmu ludzkich emocji, tego, co dzieje się w mózgu wtedy, kiedy oddaje się on myśleniu. W tym celu pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia neurolog Francisco Varela (już nieżyjący), pracujący w paryskim szpitalu La Pitié-Salpetriere, utworzył laboratorium neurologiczne badające pracę mózgu. Związali się z nim badacze z wielu krajów. Już wtedy nawiązana została współpraca z mnichami buddyjskimi, a przedsięwzięciu patronował Dalaj Lama. - Ideą tego przedsięwzięcia było spojrzenie na zjawisko myślenia w ogóle, ale poprzez konkretny przykład, jakim jest buddyjska medytacja. Chodziło o spojrzenie na mózg medytującego od strony naukowej i zarazem religijnej - wyjaśnia prof. Jean-Philippe Lachaux z INSERM. Rozwijając ten pomysł z lat 80., współcześnie zespół z amerykańskiego uniwersytetu stanowego Wisconsin (w Madison), z którym związany jest aktualnie francuski badacz Antoine Lutz, przeprowadził eksperyment z udziałem ośmiu ochotników - mnichów tybetańskich. Naukowcy obserwowali ich w trakcie medytacji, poszczególni mnisi medytowali w sumie od 10 tys. do 50 tys. godzin. Średni wiek w tej grupie to 45 lat. Dla porównania poproszono o udział w eksperymencie grupę dziesięciu studentów ochotników, wszyscy mieli dwadzieścia lat. W odróżnieniu od mnichów reprezentujących wielką tybetańską tradycję medytacyjną studenci byli całkowitymi nowicjuszami w tej dziedzinie.
Encefalogram emocji
- Poddaliśmy wszystkie te osoby - wyjaśnia Antoine Lutz - całej serii badań z użyciem najnowocześniejszych środków badawczych, jakimi dysponuje współczesna neurologia. Celem było jak najdokładniejsze zmierzenie aktywności mózgu, aby dowiedzieć się, czy dzieje się cokolwiek przed fazą medytacji, w jej trakcie i po niej.
Okazało się, że w grupie mnichów buddyjskich praktykujących medytację dla osiągnięcia stanu "współodczuwania i akceptacji przyszłości" elektroencefalogram wykazał bardzo silny wzrost emisji fal gamma, o wysokiej częstotliwości. Natomiast u studentów, którzy medytowali (na dowolny temat), zjawisko to wystąpiło w bardzo skromnym zakresie. Mentalna aktywność mnichów była we wszystkich przeprowadzonych testach wyraźnie bardziej intensywna niż w grupie medytujących nowicjuszy; wysoka emisja fal występowała w fazie medytacji i bezpośrednio po niej. Potwierdziły to również badania przeprowadzone za pomocą rezonansu magnetycznego.
Metoda stara jak świat
Badacze są przekonani, że fale te mają związek z aktywnością neuronów, jaka występuje podczas intensywnej pracy mózgu. Fale gamma emitowane przez mózg są swego rodzaju neurologicznym znakiem stanu wysokiego napięcia uwagi. Zarejestrowana szczególna aktywność występuje w części frontalnej lewej półkuli mnichów - lokują się tam pozytywne emocje; jednocześnie miała miejsce zmniejszona aktywność części kory mózgowej po prawej stronie zawiadującej negatywnymi emocjami i uczuciem niepokoju. - Nasze badania dowodzą, że stany świadomości uzyskiwane drogą medytacji, opisywane przez mnichów tybetańskich - rzeczywiście mogą trwać jeszcze długo po zaprzestaniu medytowania. Na przykład jeszcze długo po medytacji może się utrzymywać altruistyczne, pozytywne nastawienie do świata - wyjaśnia Antoine Lutz. Ten typ badań może pomóc lepiej zrozumieć neuroplastyczność mózgu. Na podstawie przeprowadzonych badań naukowych można i trzeba już teraz wyciągnąć wniosek, że medytacje podejmowane z pobudek religijnych od tysięcy lat są bardzo sprawnym narzędziem służącym do trenowania mózgu. Możliwe jest wpływanie na fizjologię mózgu "siłą woli", czyli medytacją. Tak jak trening wzmacnia mięśnie i podnosi wytrzymałość organizmu na wysiłek, tak medytacja zwiększa sprawność mózgu skierowaną w określonym kierunku.
. |