Buddowie Dachu Świata Lama Ole Nydahl
ISBN: 83-921186-1-8 |
Z książki dowiadujemy się, jak podczas podróży poślubnej do Nepalu w 1969 roku Lama Ole Nydahl i jego żona Hannah spotkali XVI Karmapę, duchowego przywódcę tradycji Kagyu buddyzmu tybetańskiego. Po pełnych przygód latach nauki w Himalajach zostali pierwszymi ludźmi Zachodu, których Karmapa poprosił o przeniesienie nauk Buddy na Zachód. W ten sposób w ciągu ostatnich 30 lat powstała sieć ponad 400 ośrodków medytacyjnych na całym świecie.
Podróż poślubna
Hannah miała dwadzieścia dwa lata, a ja dwadzieścia siedem, kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy żywy przekaz buddyzmu Diamentowej Drogi. Oboje pochodziliśmy z pełnych harmonii i miłości rodzin. Nasi rodzice pracowali jako nauczyciele w gimnazjach na północ od Kopenhagi. Byli szlachetnymi ludźmi i wspaniałymi przykładami do naśladowania, wyrośliśmy więc w atmosferze zaufania w podstawowe dobro człowieka. Mimo, iż w bardzo wczesnym dzieciństwie przeżyłem tylko niemiecką okupację Danii - całkowicie płaskiego kraju - śniłem często o wojnie prowadzonej w górach. W snach tych odpierałem, z powodzeniem, ataki żołnierzy o szerokich twarzach i ochraniałem ludzi, których uważałem wtedy za mężczyzn w czerwonych damskich sukniach. Kim byli, zrozumiałem dopiero po dwudziestu pięciu latach, kiedy zobaczyłem po raz pierwszy w Nepalu mnichów tybetańskich, natomiast po czterdziestu pięciu latach podczas potajemnej podróży przez okupowany przez Chińczyków wschodni Tybet, ujrzałem góry i wioski, których broniłem w snach.
Jesienią 1961 roku, po zwolnieniu ze służby wojskowej (armia z rozkoszą pozbyłaby się mnie wcześniej), jako jeden z pierwszych Duńczyków zapaliłem "pot", tak wówczas nazywaliśmy pewien produkt roślinny - od tamtej pory nazywany wszelkimi możliwymi terminami, takimi jak "trawka", "ziele śmiechu" itd. Właśnie wtedy ukończyłem z najlepszą oceną filozofię na Uniwersytecie w Kopenhadze. Wszystko, co było związane z umysłem lub wydawało się być z nim związane, zawsze budziło we mnie głębokie zainteresowanie. Oczekiwałem niezliczonych nowych wglądów z początku dzięki konopiom, a trochę później dzięki innym narkotykom, które się stopniowo pojawiały i rzeczywiście zmieniały świadomość. Zamierzałem więc poświęcić kilka kolejnych lat tym niezwykłym przeżyciom, ponadto przekonany, że metody te potrafią w najgłębszy sposób zmienić umysł, postanowiłem napisać pracę dyplomową o Aldousie Huxleyu i jego "Bramach percepcji".
Podczas gdy kilka następnych lat spędziłem, studiując w Kopenhadze, Tybindze i Monachium, a mój mózg, oprócz ataków chemicznych, znosić musiał dodatkowo skutki walk bokserskich i wypadków motocyklowych, Hannah kończyła liceum. Trafiliśmy na siebie ponownie w miejscu spotkań ówczesnej duńskiej awangardy - w "Kanibalu", kopenhaskim barze studenckim.
Wcześniej, gdy miałem dziesięć lat, w lesie położonym na północ od Kopenhagi, uczyłem Hannah, jak budować szałasy z gałęzi. Chociaż dziewczyny nie umiały się dobrze wspinać i z tego powodu nie budziły mojego szczególnego zainteresowania, odprowadziłem ją do domu. Najwyraźniej po raz pierwszy w życiu byłem zakochany. Wkrótce potem jej rodzice wyprowadzili się jednak na północ i straciliśmy ze sobą kontakt. I nagle stała znowu przede mną - piękniejsza niż wszystko, co mógłbym sobie wymarzyć, sprawiła, że natychmiast zapomniałem o pewnej rudowłosej piękności. Mimo że Hannah była już od czterech lat zaręczona, wkrótce przeprowadziła się do mnie na Starówkę. Nic nie mogło stanąć temu na przeszkodzie.
W dniu moich dwudziestych piątych urodzin, w marcu 1966 roku, przeżyłem swoją pierwszą "jazdę" na LSD. Wracając z imprezy, ożywionymi nagle ulicami średniowiecznej Kopenhagi, poczułem, jak coś wciąga mnie przez wąską bramę na podwórze oświetlone tylko pojedynczą latarnią. Wiedziałem, że czeka tam mnie bardzo szczególne doświadczenie. Stanąłem przed domem z głębokimi, pustymi oknami i usłyszałem swój własny głos mówiący: "Pokaż mi teraz to! ". I wtedy świat wokół mnie nagle ożył i zdawał się oddychać, wszędzie wirowały intensywne, białe światła. Czułem się tak, jakby energia całego wszechświata miała wtargnąć we mnie, wybuchnąć i rozrzucić mnie w bezgranicznej przestrzeni. Dokoła falowała nieskończona, promieniująca i wszechobecna moc. Wróciwszy do przyjaciół, zdołałem powiedzieć tylko: "Nie jestem pewien, co to było, ale wszystko jest w porządku."
Już wkrótce Hannah badała wraz ze mną "chemiczne światy", a ponieważ jest tak piękna i wrażliwa, miała wyłącznie dobre doświadczenia. Wspólnie z dwudziestoma, trzydziestoma przyjaciółmi, jako pierwsi w północnej Europie, zwartą grupą testowaliśmy wszystkie dostępne w tych latach środki zmieniające świadomość. Najwyraźniej nie nauczyliśmy się jednak z tego wiele. W tym samym czasie, gdy nasi najlepsi przyjaciele poprzez zażywanie narkotyków coraz bardziej rujnowali swoje ciała i umysły, ciągle jeszcze wierzyliśmy w ich pożyteczny wpływ. Większość z nich już dawno nie żyje - wielu umarło niepotrzebnie i często w naprawdę nieprzyjemny sposób. Inni tak głęboko utknęli w swoich własnych dziwnych światach, że trudne stało się przeżycie z nimi w tym życiu czegoś, co ma prawdziwe znaczenie. Dzisiaj na temat narkotyków mamy tylko jedną radę: trzymajcie się od nich z daleka! Pustoszą one podświadomość i całkowicie wyniszczają. Skutki często nie są widoczne od razu, lecz kiedy pojawiają się później, trudno jest się ich pozbyć. Do osiągnięcia oświecenia potrzebny jest tylko umysł, taki, jakim jest tu i teraz, oraz właściwe metody.
© for the Polish edition by Wydawnictwo Czerwony Słoń, 2004. |